Filipovski dobrze zna nie tylko graczy Lokomotiwu, lecz także realia oraz możliwości klubu z Krasnodaru, bo pracował tam. I wie, że nad rzeką Kubań koszykarzom oraz trenerom żyje się dostatnio, a pieniądze spływają na konta w zacnych kwotach i bez obsuwy.
- Oni wygrali oba euroligowe mecze [81:70 z Panathinaikosem
Ateny, 76:74 z Żalgirisem Kowno - red.], dzięki temu zyskali pewność siebie. My wciąż czekamy na pierwsze zwycięstwo. Znów proszę naszych kibiców, by wzięli na siebie rolę szóstego zawodnika. Bo czeka nas wyzwanie. Lokomotiw szkoli Georgios Bartzokas, znakomity trener, który wygrywał Euroligę [pracował wtedy w Olympiacosie Pireus - red.]. I widzę efekty jego pracy w grze rosyjskiej drużyny. Oni strasznie szybko atakują, nie unikają pojedynków jeden na jednego. I do tego stylu gry mają pod koszami bardzo szybkiego Chrisa Singeltona - ocenia Filipovski.
Okoliczność łagodząca: kontuzję leczy inny silny skrzydłowy Lokomotiwu - mierzący 211 cm Anthony Randolph, gracz z poważną przeszłością w
NBA. Amerykanin przez problem z kostką jeszcze w tym sezonie nie grał, ale... - I tak nie znajdziemy luk w ich składzie na poszczególnych pozycjach. Jeśli mamy wygrać, to tylko zespołowo - powtarza swoją myśl przewodnią Filipovski.
- Po dwóch kolejkach ustawiliśmy się w dość trudnej sytuacji, I fajnie byłoby, gdybyśmy ją poprawili jakimś małym zwycięstwem - mówi kapitan zielonogórskiej drużyny
Łukasz Koszarek. Według bukmacherów szanse na to są nikłe. Zmniejszą się lub zwiększą w zależności od podejścia i postawy graczy z Krasnodaru. - Wszystko jest w naszych rękach. Jeżeli wyjdziemy na boisko, zagramy zespołowo, przestrzegając planu trenera, i będziemy trzymać się razem, mamy duże szanse, aby po trzech kolejkach zyskać bilans 3:0 - twierdzi Dontaye Draper, jeden z rezerwowych Lokomotiwu.
Mecz Stelmet BC - Lokomotiw Kubań Krasnodar w piątek o godz. 20 w zielonogórskiej arenie CRS, transmisja od godz. 19.35 w Canal+ Sport 2.