W chwili, gdy na parkiecie ważyły się losy spotkania, zawyły syreny alarmowe. Po chwili kibice usłyszeli komunikat. "Zagrożenie pożarowe. Proszę opuścić halę". Część z nich zachowywała się zgodnie z poleceniem i ruszyła do wyjścia, nie przejmując się losami meczu. Dymu jednak nie było. Po chwili okazało się, że to fałszywy alarm.
Kto go wywołał? Kamery monitoringu zarejestrowały wizerunek osób. - To dwie kilkunastoletnie dziewczyny. Rozbiły szybkę, włączyły alarm i uciekły - opowiadał po meczu dyrektor klubu Rafał Rajewicz.
Według Kodeksu wykroczeń wywołanie fałszywego alarmu przeciwpożarowego jest zagrożone karą pozbawienia wolności i grzywny do 1,5 tys. zł.
ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE GAZETY WYBORCZEJ. NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA, LUDZIE 25-LECIA. GŁOSUJ TUTAJ! >>