Gdy latem 2012 r. koszykarski
Zastal zmieniał szyld na Stelmet i obwieszczał światu swoje ambitne cele, były kapitan zielonogórskiego zespołu szukał pracy. Na zapleczu ekstraklasy był asem z tytułem MVP jednego sezonu. Ale w elicie grał mało i coraz mniej, aż w końcu zupełnie zabrakło dla niego miejsca. Nie chciał żadnego uroczystego pożegnania, przemów ani nawet klubowego szalika na drogę.
W pierwszoligowym SKK Siedlce sprawy nie potoczyły się dobrze. Po nazwiskach zawodników zespół nie był słaby. Ale na boisku przegrywał. I spadł do drugiej ligi. Prezes siedleckiego klubu nie wystawił wychowankowi Zastalu dobrego świadectwa za niemal roczny okres współpracy: - Wszystko zaczęło się od naboru zawodników. W poprzednich dwóch latach pobytu w I lidze zawodnicy stanowili zespół. W ostatnim sezonie był to zlepek indywidualności. Zawiedli nieco Tomasz Deja, Radosław Basiński. Nie wspomnę o Marcinie Chodkiewiczu - mówił Roman Okliński na łamach SportowychFaktów.pl.
Chodkiewicz znów musiał rozejrzeć się za pracą. I chyba dość niespodziewanie dostał ofertę z klubu, w którym spędził nieprzerwanie kilkanaście lat. Koszykarz nie zagra jednak w Eurolidze, nie powalczy też w obronie mistrzostwa dla Stelmetu. Propozycja dla niego wiąże się z nowym projektem zielonogórskiego klubu - poinformowało Radio
Zielona Góra.
Do drugoligowych rozgrywek właśnie zgłosiła się drużyna rezerw Stelmetu. Swoje ligowe potyczki będzie rozgrywać w Nowej Soli, która stała się partnerem projektu. Rezerwowy zespół tworzy się z myślą o młodych, perspektywicznych graczach pokroju np. Macieja Kucharka. Żeby jednak porządek rzeczy został zachowany, młodzi muszą mieć obok siebie chociaż jednego rutyniarza. I tu wyłania się rola dla 31-letniego Chodkiewicza. Będzie służył im radą i pomocą na treningach oraz w trakcie meczów, spełni również obowiązki grającego asystenta trenera.
- Przy zaangażowaniu pierwszej drużyny w Euroligę, drużyna rezerw to projekt potrzebny, a przy tym fajny - uzasadniał swój wybór Chodkiewicz na antenie Radia Zielona Góra. Wyjawił także, że szukał dla siebie miejsca w pierwszej lidze. I raczej nie było w czym przybierać.